Wydrukuj tę stronę
środa, 02 listopad 2016 06:50

Kaczka dziwaczka

Napisane przez Krzysztof Pawlukojć
CO MA KACZKA ZA USZAMI?

O sąsiadach często wiemy niewiele, choć mieszkają w naszym najbliższym otoczeniu. Pora z tym skończyć! Dziś mam zamiar ujawnić cała masę sąsiedzkich faktów, mitów, tajemnic i plotek. W tym momencie w mojej klatce schodowej zapewne napięcie, wzburzenie i podniecenie. Pragnę jednak ostudzić emocje - dziś pod lupę weźmiemy jedynie mieszkańców z dziobami, piórami... i płetwami.

KARMIENIE ŚWIADOME

Na Mazurach miasto bez krzyżówek to jak spodnie bez kieszeni. Niby wszystko w porządku, ale czegoś brak. Wszędzie, gdzie jeziora, rzeki, kanały, stawy, czy parkowe oczka wodne tam jesienno - zimową porą rysują się sylwetki tych dzikich kaczek. To w końcu nas ujmuje i to nam imponuje. Oto dzika, nieokiełznana, płochliwa, łowna istota w obliczu zimowej zawieruchy i powszechnego, pokarmowego kryzysu szuka u nas schronienia, azylu, pomocy. Swój kruchy i niepewny los powierza nam z pełnym zaufaniem i pokorą. A mogłaby przecież odlecieć, opuścić, przeczekać nieciekawe okoliczności, gdzieś na południu Europy, jak większość kaczek. Dla krzyżówek w większości przypadków receptą na zimowy kryzys staje się człowiek i jego kolonia lęgowa składająca się z tysięcy betonowych "gniazd". Ten sam człowiek, który w innych okolicznościach potrafi mierzyć do nich z dubeltówek, wabić na tzw. bałwanki, puszczać za ranionymi swoje psy myśliwskie. Ale kaczki w swoich malutkich główkach wszystko sobie dokładnie poukładały. Wiedzą, że rzadko które zwierze atakuje i poluje w obrębie swojej kolonii, tak samo człowiek bezpieczniejszy w otoczeniu własnego domostwa.

Mieszkańcy w dużej mierze spełniają kacze wymogi i oczekiwania. Koczujące w miejskiej przestrzeni krzyżówki stanowią główny punkt jesienno - zimowych spacerów. Pielgrzymki kursują regularnie z szczególnym nasileniem w pogodne dni weekendowe. A jak w odwiedziny to oczywiście nie z pustymi rękoma. W wodzie lądują różne specjały, nie zawsze zdrowe i odpowiednie dla wodnego ptactwa. Krzyżówki oczywiście nie wybrzydzają i nie grymaszą, są dobrze wychowane i nie wypada im kręcić dziobem na darmowe i z dobrego serca noszone pokarmy. I tak pochłaniają nieziemskie ilości chleba, bułek i wszelakiego pieczywa, bywa, że i starego, czy spleśniałego. Licha to dieta i szkodliwa, ale zastanawiać się nad tym nie pora, kiedy pióra smaga mroźny wicher, a nogi marzną w lodowatym śniegu. Interes jednak się kręci, a to dla krzyżówek najważniejsze. Biegają więc na piechotę za swoimi dobroczyńcami, jak oswojone, rodzice się cieszą, dzieci się cieszą, karmią, pomagają. Same pozytywne historie. Ja jednak, jako że mój felieton ma charakter edukacyjny, będę nawoływał, nakłaniał, wzywał i prosił w imieniu krzyżówek o jeszcze więcej zaangażowania i odrobinę jeszcze lepszej woli, być choć od czasu do czasu w prezencie z zimową wizytą zabrać ze sobą garść warzyw, nasion, płatków, czy kaszy. To by było dopiero coś - dokarmianie ze wszech miar właściwe, wskazane, pożyteczne oraz, co najważniejsze, świadome...

Z RURY DO KACZKI

Wiosną krzyżówki w większości znikają z miast. W tym czasie można je zobaczyć wszędzie, gdzie staw, oczko wodne, czy polne rozlewisko. Nawet rów melioracyjny może być dobrym azylem, byle byłoby trochę zarośli i ukrycia. Te same ptaki, które jeszcze miesiąc temu w centrum miasta jadły ludziom niemal z ręki tym razem na widok człowieka dostają gęsiej ( w tym przypadku kaczej) skórki. Wiosenne hasło krzyżówek - człowiek twój wróg. Wszystko po to, aby w intymnych i spokojnych warunkach stworzyć bezpieczne gniazdo i wychować kolejne pokolenie. Czasami krzyżówki można zaobaczyć nawet w nietypowych miejscach, jak choćby na placu składowiskowym w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Spytkowie. Kaczka "kloszard"? Tego jeszcze nie grali! Co robiła wiosenna para krzyżówek wśród odpadów? Z pewnością ptaki nie szukały miejsca na założenia gniazda, bo warunków na taką działalność na placu po postu nie ma. Ale jest sporo wody po wiosennych ulewach, jakieś resztki jedzenia też się znajdą, dookoła mnóstwo mew, a więc swojskie klimaty. Warto zatem się nieco rozejrzeć, poszukać, poszperać. W końcu nie bez przyczyny dookoła od ptaków aż się roi. Jest na składowisku jednak pewna niedogodność i to duża. Co pewien czas kręci się w pobliżu jakiś człowiek, a jeden to nawet celuje w ich kierunku z jakiejś grubej rury. Do czego służy dana rura kaczki raczej nie wnikają. Może wyjdzie zdjęcie, a może garść śrutu - krzyżówki profilaktycznie wolą ostentacyjnie opuścić takie towarzystwo!

SKRZYŻOWANE KRZYŻÓWKI

Miłe, sympatyczne, łagodne kaczuszki - myślimy patrząc na bezbronne i nieco ślamazarne stworzenia. Ale jak to zwykle bywa - pozory mylą! Krzyżówki również mają swoje za uszami (których notabene nie widać), mają swoje grzeszki, nikczemności, nieprawości... Jednak kto z nas jest bez grzechu niech pierwszy ciśnie w kaczkę spleśniałą kromką chleba! Nie ma chętnych? A więc do rzeczy...
Na odwieczne pytanie - dlaczego krzyżówka jest krzyżówką - można pokusić się o dwie odpowiedzi. Polska nazwa tej kaczki pochodzi od sylwetki ptaka w locie, który z rozłożonymi skrzydłami i wyciągniętą szyją przypomina krzyżyk - to jednak wersja dla grzecznych dzieci. Jest jeszcze alternatywna, która bezpośrednio wiąże się z niesamowitym wiosennym temperamentem samców. Zew miłości u tych ptaków jest tak silny, że bardzo często szukają dla siebie partnerek również poza rodzimymi stadami. W dodatku wcale nie ograniczają się do samic krzyżówek. Zalecają się również do obcych gatunkowo partnerek - najczęściej kaczek domowych, ale również do wielu innych kandydatek. Niestety często nawet wbrew ich woli. W efekcie tych wszystkich amorów i melodramatów powstają mieszańce, hybrydy, czy właśnie jak kto woli - międzygatunkowe krzyżówki. Ptaki z takich specyficznych związków noszą cechy obu gatunków i różnią się od rodziców. Mieszańce krzyżówki z kaczką domową w swoim upierzeniu mają większe lub mniejsze białe plamy, najczęściej na piersi. Czasami ich kolory są zupełnie zaburzone, a krzyżówki właściwie przypominają jedynie z sylwetki. Bardzo często początkujący miłośnik ptaków, gdy natrafi na takiego "cudaka" jest święcie przekonany, że miał do czynienia z jakimś rzadkim i niespotykanym okazem. A tak naprawdę to tylko skrzyżowana krzyżówka.

Nie chcę narzekać na "facetów" krzyżówek, gdyż to trochę niesolidarnie, ale ich zachowanie w sezonie lęgowym dalekie jest od gentlemeńskich standardów. Są agresywne nie tylko w stosunku do konkurencji, ale i do samic. W pary dobierają się już od jesieni, czasami jednak dopiero wiosną rozgrywają się podziały i wszelkie ustalenia. W zasadzie partnera wybiera samica. Aby wybadać jego oddanie i zaangażowanie w związek potrafi prowokować i napuszczać swojego kandydata na innych samców. W myśl zasady - jeśli się o mnie pobije to znaczy, że mu zależy. Niestety kaczy świat jest dosyć brutalny. Mimo, iż samica znajdzie swojego partnera cały czas się musi mieć się na baczności przed napotykanymi, samotnymi kaczorami. Te czyhają na okazję i gdy się takowa nadarzy rzucają się na przypadkowe samice, bez względu na to czy im się to podoba, czy nie. Sam akt miłosny krzyżówek również nie przedstawia się zbyt romantycznie. Samiec w wodzie wskakuje na swoją wybrankę, zanurza ją pod powierzchnie i jednocześnie chwyta dziobem za szyje. To dla kaczek wielki wysiłek i często wręcz balansowanie na granicy życia i śmierci. Bywały bowiem przypadki, że kaczor w miłosnym amoku potrafił utopić partnerkę.
Trochę naplotkowałem na te krzyżówki. I to niekoniecznie w pozytywnym wymiarze. Mam jednak nadzieję, że nikt nie będzie złym okiem spoglądać na pływające zimą po miejskich stawach i kanałach ptaki. W końcu taka jest kacza natura i nikt nic na to nie poradzi...

1.jpg 2.jpg 3.jpg

4.jpg 5.jpg 6.jpg

7.jpg