WIOSENNE SZALEŃSTWA ŚMIESZEK
Pod koniec marca na terenie Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Spytkowie zrobiło się naprawdę biało. I nie o śnieg tu chodzi, mimo iż warunki pogodowe wciąż jeszcze mało wiosenne. Jakby zima chciała jeszcze nadrobić swoje sezonowe zaległości i pohulać nieco poza swoimi terminami. Jednak to już ostatnie jej akcenty, podrygi i rozpaczliwe tańce. One to wiedzą i gnają już co sił w skrzydłach na swoje lęgowiska. A przystanek na wysypisku - to punkt niemal obowiązkowy. Na najbliższy czas władanie przy odpadowej stołówce przejmą śmieszki, a konkretnie tysiące śmieszek!
ZE SPYTKOWA DO PARYŻA
Zaczął się ruch w mewim interesie. W całej Europie ruszyły się ptaki, które podążają z zimowisk na swoje tereny lęgowe. Te, które zimę spędzały w Polsce udają się do Rosji, Skandynawii, czy krajów Bałtyckich. Równym ciągiem przesuwają się zimujące śmieszki z Francji, Hiszpanii, czy Holandii. Z zachodniej Europy kierują się w okolicie środkowej części kontynentu. To właśnie wypoczywające w m.in. Paryżu, Barcelonie, czy innych wielkich aglomeracjach ptaki będą teraz szukały odludnych i intymnych warunków w naszych zakątkach, na naszej ziemi, choćby na Jeziorze Ryńskim, gdzie funkcjonuje od lat całkiem prężnie pokaźna kolonia lęgowa śmieszek. Takich miejsc jest w końcu na naszych terenach całkiem sporo, czasami to bywają kolonie skromne, czasami większe. Marzec to czas wielkiej wędrówki, aktywności mew, to okresu poszukiwań, przygotowań i wielkiej mobilizacji. W przyrodzie nie ma stagnacji. Zima szybko zwija swój interes, a już na horyzoncie pojawia się wiosna, która w naszej szerokości geograficznej jest dla ptaków najważniejszym czasem - okresem lęgowym. W krótkim terminie trzeba znaleźć partnera, pokonać dystans z zimowiska na lęgowisko, znaleźć odpowiednie siedlisko, założyć gniazdo i czym prędzej przystąpić do czynności... przedłużającej gatunek. Na to wszystko mewa nie ma zbyt wiele czasu, to jest precyzyjnie i dokładnie wyliczone.
Obrączki wkładane na ptasie nogi przez ornitologów dostarczają wielu informacji o ptakach, ich wieku, obszarach które odwiedzają, gdzie zimują i ile spędzają tam czasu oraz o miejscach postoju i odpoczynku podczas przelotów. To duża baza faktów i zastrzyk konkretnej wiedzy. Również wśród ogromnych stad śmieszek przebywających w Spytkowie można wyłowić pojedyncze ptaki z niewielkimi znacznikami. A gdy odczytamy numer i prześlemy taką informację do Stacji Ornitologicznej Muzeum i Instytutu PAN otrzymamy w rewanżu całą bazę danych dostępnych o danym ptaku zgromadzonych przez lata dzięki miłośnikom ptaków nie tylko z kraju, ale i z całej Europy. W taki sposób udało mi się również uzyskać informacje o kilku mewach koczujących na terenie zakładu. Okazało się, że obserwowane przeze mnie mewy na składowisku w czerwcu i lipcu zimę spędziły na hiszpańskim wybrzeżu w miejscowościach Salias, Santa Cruz i Fana nieopodal La Coruna , a także w centrum Paryża.
WCZESNOWIOSENNE RZĄDY NA SKŁADOWISKU
Na początku kwietnia na składowisku w Spytkowie rządzą śmieszki. To nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości. W cieniu pozostają kruki, czy kawki, nie bardzo rzucają się w oczy pierwsze przybyłe bociany. Wprawdzie olbrzymie białe stado nie składa się jedynie ze śmieszek, ale to te "zakapturzone" mewy stanowią zdecydowaną większość. I mimo iż muszą funkcjonować w towarzystwie większych i masywniejszych mew srebrzystych, czy białogłowych w żadnym aspekcie nie oddają pola i palmy pierwszeństwa. Są śmielsze, odważniejsze i pierwsze... do wszystkiego. Harmider również potrafią zgotować niespotykany w ZUOK-u w innych porach roku. Donośne, świdrujące, wrzaskliwe, przeciągłe głosy w tym gorącym wiosennym okresie eksponowane są wyjątkowo intensywnie. Przybyłe z zimowisk śmieszki cały czas są w trakcie zbiorowych rozgrywek ? kto, z kim, dla kogo? W końcu okres lęgowy na wyciągnięcie dzioba. Śmieszki to ptaki monogamiczne, ale pary tworzą tylko na sezon. Każdej wiosny układ sił, powiązań, namiętności i wyzwań trzeba zweryfikować i poukładać od nowa. Nie jest to proste, kiedy kilka tysięcy ptaków musi wypracować jakieś stanowisko, które w większym lub mniejszym stopniu mogłoby usatysfakcjonować większość. Ot, taka ptasia demokracja! A dogadać się jakoś trzeba, bo śmieszki są wprost uzależnione od towarzystwa i sąsiedztwa. Niby cały czas kłótnie, niby zwady, agresja, a czasem i starcia na dzioby, ale śmieszka bez śmieszki życia sobie nie wyobraża. W końcu już za moment rozlokują się w swoich lęgowych koloniach, jeden obok drugiego, czasem tak blisko, niemal na wyciągnięcie dzioba. I rozpocznie się wspólna praca, wspólne obowiązki oraz wspólny cel. Oczywiście, jak to w mewiej naturze jest zakorzenione, w koloni również nie zabraknie awantur, wewnętrznych sprzeczek i spięć sąsiedzkich. Taki już mają śmieszki temperament i naturalną zadziorność!
TAŃCE I WALKI
Z obserwowaniem śmieszek na wysypisku na wiosnę nie ma najmniejszego problemu. Są niemal wszędzie, gdzie okiem sięgnąć. Ja jednak postanowiłem wtopić się w sam środek mewiego stada. Poczuć się choć na chwilę członkiem eskadry śmieszek, a przynajmniej z bardzo bliska przyjrzeć się szaleńczej erupcji wiosennych emocji ekspresyjnie wyrażanych przez te ptaki. Aby tego doświadczyć ułożyłem się na samym środku placu moszcząc sobie wygodne miejsce między odpadami. Starą gąbkę położyłem sobie pod brzuch, sflaczałą piłkę pod głowę, siatkę maskującą na plecy i spokojnie wylegiwałem się i grzałem w coraz cieplejszych promieniach wiosennego słońca. Trzeba było tylko poczekać na dogodną chwilę, kiedy mewy oswoją się z nowym "przedmiotem" na placu. Nawet się nie spodziewałem, że ptaki tak wspaniałomyślnie nie będą testować granic mojej cierpliwości. Już po kilkunastu minutach śmieszki, jedna po drugiej, z właściwym sobie wrzaskiem zaczęły lądować na składowisku. Zapach śmieci i odpadów robił swoje - pachnące, aromatyczne, rozkładające się, gnijące - jak mawiał klasyk "same majonezy". Pojawiło się dziesięć ptaków, potem dwadzieścia, pięćdziesiąt i coraz więcej, tak że już z leżącej perspektywy nie dałbym rady zliczyć. Oprócz tradycyjnej walki żerujących śmieszek o "michę" zauważyłem tym razem też zupełnie inną rywalizację. Okres wiosenny w końcu rodzi większe namiętności niż kawałek suchego chleba, czy spleśniałej mortadeli. Ptaki znajdujące się najbliżej mojego obiektywu rozpoczęły charakterystyczne mewie tańce - tuptanie, wykręcanie głowy, skłony w przód i wygięcie szyi ? coś na podobieństwo tradycyjnego menueta. Kultury w tym jednak za grosz. Tancerze w międzyczasie z równym zaangażowaniem zajmowali się wzajemnym dziobaniem i szczypaniem. A więc to coś zupełnie nowego. Połączenie tańca i mieszanych sztuk walki. Na taki pomysł nie wpadli jeszcze nawet producenci programów rozrywkowych w komercyjnych stacjach telewizyjnych.
Kilka godzin spędziłem w środku ogromnego stada śmieszek, w samym sercu, tyglu, w kotle... Wychodziłem z placu zupełnie oszołomiony, a w uszach jeszcze przez długi czas słyszałem wrzeszczące głosy śmieszek. A gdy wróciłem do domu z zapałem i oddaniem wykonałem przed żoną mewi taniec. Na nią nie zadziałało! Powiedziała, żebym puknął się w głowę...