środa, 22 luty 2017 10:51

Kruki na śniegu

Napisane przez Krzysztof Pawlukojć

Black & White, czyli Kruki na śniegu

Trudno sobie wyobrazić jakiś większy kontrast niż widok sylwetek kruków na śniegu w blasku zimowego słońca. To najczarniejszy z czarnych ptaków - pod tym względem przebija pozostałe krajowe gatunki krukowatych. U gawronów jasny dziób, u kawek siwizna na głowie, a o wronach siwych i srokach w ogóle w tej materii nie ma co mówić. A kruk jest po prostu czarny, kwintesencja czerni - tak jak u kominiarzy, górników harujących na przodku, czy niektórych rdzennych ludów afrykańskich.

KIEŁBASA W KALESONACH

A co robi kruk zimą? Czy się nudzi, czy ma jakieś swoje małe przyjemności i zadania? Postanowiłem to sprawdzić i zobaczyć na własne oczy. W tym celu podjąłem próby przeniknięcia do zimowego stada kurków koczujących na placu składowiskowym Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Spytkowie. Musiałem zastosować taktykę szpiega z Krainy Deszczowców z kultowej bajki mojego dzieciństwa "Porwanie Baltazara Gąbki". Podobnie jak tajemniczy Don Pedro miałem za zadanie wtopić się w otoczenie, rozpłynąć się, być niewidzialnym... Krukowate to bystre i zmyślne ptaki, nie nabiorą się tak łatwo i nie będą się bez potrzeby narażać. Udało mi się jednak na tyle dobrze wpasować w krajobraz śmietniska, że nawet kilkukrotnie kruki siadały mi na głowie. Trudno o bliższy kontakt i lepszy dowód na właściwy kamuflaż. Mogłem otworzyć oko i znaleźć się po środku kruczego stada. Była okazja, aby z bardzo bliska przyjrzeć się kruczej pracy, kruczym figlom, kruczym obowiązkom i kruczym zajęciom. A wszytko to w warunkach lekkiego mrozu i otaczającej zewsząd pokrywy śnieżnej. Czarne towarzystwo na pobielałym tle, a więc cała impreza w typowym klimacie "Black & white".
Szczególnie w czasie zimy wszystko w ptasiej głowie kręci się wokół "michy". Nie ma innej możliwości. Potrzeba energii, aby mieć energię trzeba jeść, a żeby zdobyć jedzenie trzeba energii... i tak w kółko... Oczywiście obserwacje prowadziłem na terenie ptasiej "stołówki", więc też nic dziwnego, że dominował tam temat jedzenia. To w dodatku jadłodajnia ekstra, taka na miarę ptasich marzeń i możliwości. Oczywiście tylko dla tych, które są wszystkożerne i potrafią wykorzystać naszą rozrzutność. A wśród odpadów można znaleźć prawdziwe rarytasy, delikatesy, majonezy... Na własne oczy widziałem, jak kruki - szczęściarze wygrzebały spośród starych kalesonów, kapci i sterty sparciałych gąbek plastry krakowskiej podsuszanej (mojej "ulubienej"), czy udko kurczaka. Jest więc o co walczyć i o co kruszyć kopie i dzioby.

TECHNIKI WALKI Z KONKURENCJĄ

Kruk na wysypisku, aby się najeść musi być aktywny i czujny. Konkurencja zimą jest duża. Szczególnie w tak atrakcyjnym miejscu. Kawki w gigantycznych stadach dosłownie zalewają powierzchnie wysypiska, tak że biel śnieżnej powłoki na placu przykrywa na pewien czas szczelnie czarny, ruchomy dywan. A gawrony, wrony siwe, mewy też nie są gapy i wpadają w ten wir szaleńczej konkurencji. Wielkie stada co rusz spłoszone podrywają się do góry. Bardzo często te paniczne reakcje to tylko fałszywy alarm. Byle silniejszy wiatr dmuchnie po wysypisku, a szeleszczące torby, reklamówki, przesuwające się kartony i papiery dręczą i straszą czarne towarzystwo. Efektem domina pierzasta zbiorowość wystrzela do góry, a gdy nie widać realnego zagrożenia jeden za drugim czym prędzej lądują na hałdy odpadów.

Na tą całą sytuację kruki mają kilka recept. Pierwsza z nich to oczywiście zakasać skrzydła, wbić się w ten ptasi tłum i uczciwie szukać swojego kąska. Wada tego działania: zdanie się jedynie na szczęście, jak w przypadku grzybiarzy, czy wędkarzy. Zaleta to: efektywne wykorzystanie czasu, w myśl powiedzenia - kto szuka ten znajdzie... Drugą techniką walki z konkurencją jest jej pieczołowita obserwacja i stała kontrola. Z okalającego wysypiska ogrodzenia, bądź z okolicznych drzew jest dobry widok na całe składowisko. Niektóre kruki wolą śledzić przebieg zdarzeń na placu i przystępować do akcji w miejscach wybuchu awantur i nagłych kłębowisk czarnych sylwetek. Sprytny ptak doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli na wysypisku dochodzi do "zadymy" i zajadłych sporów to jest szansa na wyjątkowo atrakcją zdobycz. Można więc nastawić się na czekanie na takie okazje i próbować zawalczyć o coś ekstra. Ale jak już się wydrze, czy wyszarpie trzeba, nawet jeśli jest się masywnym i pokaźnym krukiem, uciekać, wyrwać się z ptasiego tłumu... Wielkie mewy srebrzyste i białogłowe nie przepuszczą zdobywcy łupu a to prawdziwi specjaliści w kleptopasożytnictwie (uwaga: trudne słowo).

WALENTYNKI U KRUKÓW

Jednak nie samym jedzeniem kruki żyją. Szczególnie w lutym, kiedy dzień jest już dłuższy, słońce nieco cieplej grzeje i można powoli zacząć odliczanie dni do nadejścia wiosny. To czas kruczych romansów, zalotów, podchodów i adoracji. Wypada tak, mniej więcej, w okresie naszych Walentynek. A więc jak widać świętujemy i randkujemy wspólnie. Kulminacja moich obserwacji na terenie zakładu przypadła właśnie na połowę lutego, stąd też mogłem dostrzec w zachowaniach kruków coś więcej, niż tylko ślepy pęd do konsumpcji. Dało się zauważyć, że czasami zupełnie zapominają o głodzie i wielkich zmaganiach na placu. Pary ptaków spoglądają na siebie jakby z większą uwagą i narastającymi emocjami. Samiec łypie okiem na samicę, ona odwzajemnia zainteresowanie. Szukają nawet ustronnego miejsca, porzucając na kilka chwil kłębowisko ptaków na placu. Wydaje się, że wówczas mają wszystko i wszystkich w... głębokim poważaniu. Widać jednak w tym wszystkim jakąś radość, emocje, przypływ energii. Para mających się ku sobie ptaków wzbija się w powietrze i rozpoczyna podniebny taniec. Szybują w akrobatycznym duecie, wzlatują do góry, opadają, przekręcają się, odwracają, "fikają koziołki" i co im tylko przyjdzie do głowy. W całym tym zachowaniu wyczuwa się znamiona wielkiej euforii, szczypty szaleństwa i naiwnego zapomnienia. Zupełnie jak u pary zakochanych nastolatków uganiających się za sobą po ukwieconej, wiosennej łące.

RECEPTA NA ZIMOWĄ NUDĘ

W przerwach między żerowaniem i ewentualnymi zimowymi "romansami" kruki również chętnie oddają się zabawom i przeróżnym psikusom. Śnieg dla wielu ptaków jest tylko przeszkodą i zupełnie niepotrzebnym atrybutem zimy. Jednak kruki najwyraźniej potrafią korzystać z uroków tej pory roku jak żaden inny skrzydlaty rezydent wysypiska. Na własne oczy widziałem, jak rozochocona grupa tych czarnych ptaków zorganizowała sobie swoiste zawody zjazdu z ośnieżonego zbocza na brzuchach. Po pierwszej serii z mozołem wdrapywały się na górę, by powtarzać swoje próby. A ile przy tym wszystkim było dyskusji, wzajemnych dywagacji, zamieszania. Być może ptaki przyznawały sobie punkty i ustalały kolejność w klasyfikacji zawodów. Tego jednak potwierdzić na sto procent nie mogę, gdyż moja znajomość języka kruczego jest póki co niewystarczająca.

Kruki też najwidoczniej czerpią frajdę z prostych psikusów i figli. Przestraszyć grupę odpoczywających na uboczu kawek to dobra zabawa. Ale trzeba się przygotować i zaczaić. Gdy mniejsze ptaki się nie spodziewają i są odwrócone wystarczy niepostrzeżenie przelecieć nisko, tuż nad ich głowami i głośno zakrakać. Efekt murowany! Zdezorientowane kawki w panice rozpierzchają się na wszystkie strony. Dobry kawał - myślały zapewne, że to myszołów lub jastrząb! Można też dla draki pozaczepiać szwendającego się po placu kota. To dobra rozrywka, ale dla kruków ceniących dreszczyk emocji. Kot to bystre i szybkie zwierze. Może rożnie zareagować. Jednak kiedy do zabawy przyłączają się inne ptaki futrzak woli się ewakuować!

I tak to się właśnie toczy zimowe życie kruków na składowisku. Raz pod górkę, raz z górki. Czasem uśmiechnie się szczęście, czasem nic się nie układa. Siła kruków jednak tkwi w ich wspólnocie, silnej więzi poszczególnych członków w stadzie. Bywa, że funkcjonują na zasadzie współpracy, czasem rywalizacji, jednak zawsze jeden kruk czuje obecność innych i może liczyć na ich reakcje. Być członkiem ptasiego stada - to znaczy bardzo dużo. Zapewne nawet więcej, niż nam by się mogło wydawać...